Ta zima w sumie będzie naprawdę gorąca... I to nie chodzi o ujemną temperaturę, o wszechobecny śnieg i sople lodu. Zima jest najcieplejszą porą roku. Bo będą piękne romantyczne zimowe spacery, tarzanie się w śniegu, lepienie bałwana, wojny na kulki, zbliżenia lodowe... to wszystko scala nas bardziej.
Jest pięknie... razem szczęśliwi skaczemy po śniegu, ale nie czujemy zimna. Wszystko wokół jest zjawiskowe. I w sumie jak tak razem jesteśmy na zewnątrz to jest ciepło.
Dziwne?
Ciepło, które przepełnia moją duszę, patrząc na tą anielską istotę, nie pozwala normalnie funkcjonować w lato (co nie oznacza ze jej wtedy nie kocham), ale w zimę jak najbardziej.
I w sumie nawet jak się samemu chodzi to jest ciepło, mimo iż jest się całym mokrym, z nosa sterczy sopel lodu i stróżki topniejącego śniegu wlewają się powoli za kołnierz i przeszywają całe plecy zimnym dreszczem.
Czemu?
Bo jest zawsze do czego wracać...
A raczej do KOGO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz