Myślę, że każda para, związek, ludzie sobie bliscy mają takie miejsce, które kojarzy im się wyłącznie ze sobą nawzajem, przypomina o sprawach wielkiej i mniejszej wagi. Miejsce to jest swoistym obserwatorem tego jak relacje między tą dwójką ludzi się zmieniają. Widzi, kiedy się kłócą, wrzeszczą na siebie, maja siebie dosyć, kiedy rozwiązują razem problemy, kiedy przychodzą tam żeby powspominać dawne czasy albo planować wspólną przyszłość. Wreszcie, jest bezczelnym podglądaczem, kiedy to spogląda na momenty intymne - para namiętnie całuje się, bądź romantycznie wyznaje sobie miłość...
A kropka i myślnik? Też maja takie miejsce... Może niezbyt romantyczne, bo jest to plac, z pomnikiem fontanną, dość brudny i w sumie ponury, wokół którego są szyny tramwajowe. Jest gwar spowodowany ciągłym dużym natężeniem ruchu. Słońca jest tam mało, ponieważ skwer jest ukryty pomiędzy starymi kamienicami. No cóż jest może i plac zabaw, ale brakuje na nim dzieci. Na niektórych ławkach od czasu do czasu, kiedy już pogoda pozwoli przysypiają bezdomni. Plac okopują wszędobylskie gołębie. Po drugiej jego stronie jest publiczna toaleta, obok której trudno przejść bez wykrzywiania twarzy od nieprzyjemnych zapachów. Nad całym placem czuwa umieszczona pomiędzy gałęziami drzew głowa. Nikt nie wie jak ona się tam znalazła i po co jest... no ale cóż... jeden absurd więcej jeszcze nikomu nie zaszkodził...
A my? Co w sumie tam robimy? Jak znaleźliśmy się w tym wręcz odrażającym miejscu?
W sumie nie jest aż tak odrażające... i stworzyliśmy temu miejscu pewną naszą historię... nie wyobrażam sobie, żeby tego miejsca mogło zabraknąć w naszym życiu... jest pewnym symbolem... symbolem tego, że jeśli się pokłócimy, jeżeli coś będzie nie tak, a nie wiemy co się dzieje z naszą drugą połówką, to możemy w ciemno iść tam z wielką nadzieją że spotkamy się...
Na razie nie było takiej sytuacji, ale ja myślnik raz czekałem tam na nią na Placu Wolności i się opłaciło... parędziesiąt rozmów i kilka kłótni też tam odbyliśmy, ponadto często przez to miejsce przechodzimy...
Pamiętam jak dziś, gdy nie widzieliśmy się miesiąc... i w sumie prawie cały miesiąc nie rozmawialiśmy, poniekąd spowodowane to było wyjazdami wakacyjnymi, ale nie tylko..., i ja nie miałem telefonu a ona miała iść do lekarza na pobieranie krwi i się tam ze mną spotkać... i ja powiedziałem, że będę czekać od 8, ona powiedziała ze powinna być tez mniej więcej o tej... no to co... myślnik myśli ze on musi być tak 7.40? no i czeka czeka... chyba parę ładnych kilometrów na tym placu zrobił... a jak zobaczył kropkę to cały czas stanął... zobaczył swoją ukochaną po miesiącu i to nie miało znaczenia czy pośród gołębi czy obsypaną płatkami róż... po prostu... mógł ją przytulić. pogłaskać pocałować.... to było niesamowite przeżycie... i żeby dopowiedzieć historyjkę... to potem jak już nacieszyliśmy się sobą poprzytulaliśmy, nie mogliśmy się nacieszyć jakie to niewiarygodne... to... okazało się ze ona tam przyszła parę minut po godzinie 9... a najlepsze jest to że ja nie wiedziałem tego... czekając na nią nie czułem że aż tyle czasu minęło.... myślałem, że 15 minut, co najwyżej.... ale jak to wspominam to zawsze do oczu cisną mi się łzy... bo to było niesamowite...
a drugie to w sumie to co zacząłem czyli że się zaręczyliśmy... to było w sylwestra... (ale to napisze w innym poście, bo ten jest o czymś innym ), no ale wtedy nie miałem pierścionka, bo to było z jednej strony bardzo spontaniczne a z drugiej dojrzała i przemyślana decyzja... o inaczej sytuacja była spontaniczna, ale decyzja nie... ale wracając... to po tygodniowym szukaniu pierścionka poszliśmy tam... i jeszcze raz, nie zważając na to że cała ziemia jest mokra... uklęknąłem i zapytałem się czy za mnie wyjdzie... dostałem odpowiedz twierdzącą i nałożyłem na jej palec pierścionek... NIEZIEMSKIE UCZUCIE! a do tego mieliśmy świadka, który czuwa nad naszym związkiem i naszą miłością... tą o to absurdalną głowę, która jednak na coś się przydała... a to że jest absurdalna to już chyba nie ma większego znaczenia... bo w sumie miłość też jest bardzo absurdalna...
chciałbym tak wypunktować wszystkie wydarzenia z datą dzienną co się tam działo na tym Placu Wolności ale to kropka nad tym czuwa i sprawuje pieczę wiec pewnie kiedyś się pojawią daty i co dokładnie się tam działo...
I co? To wszystko brzmi tak niewiarygodnie... niewiarygodnie jak nasze uczucia... a jednak prawdziwie... oczywiście że związki mają więcej miejsc, ale jedno jest takie najważniejsze... i u nas jest to właśnie ten oto kawałek ziemi, którego nazwa brzmi dumnie - PLAC WOLNOŚCI...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz