środa, 16 lutego 2011

Gra w kłótnie

Tak mi się ostatnio nasunęło, że nasze kłótnie zazwyczaj wyglądają tak samo, tzn złożone są z takich samych elementów. Ale może zacznę od tego, że... tak! kłócimy się i muszę powiedzieć, że wcale nie rzadko... czasami sprawy są bardziej błahe, a czasami skomplikowane i trudne do rozwiązania.

Kłótnia złożona jest zazwyczaj z elementów:
-nadawca wykłada problem (bądź nie wykłada)
-odbiorca przejmuje się sprawa, ale coś mu się w niej nie podoba, albo zaczyna się z niej trochę uśmiechać co rozjusza nadawce
-odbiorca nie przejmuje się za bardzo sprawa, ma już dość słyszy ją po raz kolejny
-odbiorca przejmuje się sprawą, ale nie wie co zrobić, by rozwiązać ten problem
-nadawca się irytuje, że odbiorca nic nie może zrobić
-nadawca uświadamia sobie, że sprawa o którą się kłóci nie jest warta kłótni i też się zaczyna uśmiechać z tego powodu, bądź przepraszać i wycofywać się, ale wtedy jest już za późno...
-odbiorca zaczyna się wkurzać, irytować i kłótnia trwa dalej...
-nadawcy jest przykro, że mimo iż się uniżył, odbiorca dalej swoje
-nadawca wybucha, a odbiorcy robi się przykro...
-obie strony dochodzą do absurdalności kłótni, choć nie do końca są wstanie to zaakceptować i kłótnia jeszcze trochę trwa...
-uśmiechy zaczynają przebijać się zarówno u odbiorcy i nadawcy
-koniec kłótni (zależnie od sytuacji, może być bardziej namiętny, romantyczny albo zwyczajne przepraszam)

Mając te elementy, możemy ułożyć wiele schematów naszych kłótni. Możemy pomijać, przestawiać, dopowiadać do podanych elementów.
Taka trochę gra w klasy...

(Taaaak: nadawcą zazwyczaj jest Pan Myślnik - JA!)

1 komentarz: