Dni lecą raz szybciej, raz wolniej... jedne dni są przepełnione miłością, drugie mniej... są dni bardziej radosne, ale i pełne kłótni i nieporozumień...
A ja zawsze marzę... kiedy jest lepiej i trochę gorzej... marzę o nas... o naszej przyszłości... w sumie marzyłem od początku... ale nie mówiłem o tym, że marzę... bo myślałem, że nie zrozumiesz, albo że to za szybko... ale z dnia na dzień zacząłem się coraz bardziej uzewnętrzniać z moimi wizjami, wtedy wydającymi się totalnie nierealnymi i bezsensownymi... w sumie były bez żadnego pokrycia...
***
Pamiętam jak marzyłem 7 marca... jak się poznawaliśmy... jak byliśmy sami w McDonaldzie... w sumie patrzyliśmy na siebie jak na idiotów... a ja miałem w głowie już jakieś wizje przyszłości... totalnie wyssane z palca...
***
Pamiętam jak marzyłem 23 maja... kiedy nasz związek (wtedy jeszcze młody) był na granicy... absurd! marzyć w takiej sytuacji
***
Pamiętam jak marzyłem 31 sierpnia... na koncercie Dżemu... jak wtulałem się w twoje dredy i cicho płakałem... Mieliśmy się nie widzieć cały miesiąc...
***
Pamiętam jak marzyłem 10 października... kiedy leżałaś obok mnie naga w łóżku... kiedy obchodziliśmy naszą półrocznicę... tak... myślałem... i nawet już na głos razem z Tobą.
***
A teraz? Teraz marzenia, które na początku wydawały się totalnie absurdalne, nierealne i śmieszne, z każdym dniem stają się coraz bardziej realne...
Dzień po dniu... coraz bliżej gwiazd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz