Kropka uwielbia kapsle z tymbarka. Kiedyś na chwilę zostawiłem jej mój aparat. I widać efekty. :)
Wydaje się , że to zwykłe komercyjne kapsle, a jednak mają w sobie jakąś magię. Są nawet czasami... hmmm.. romantyczne?
Czasami zwyczajnie kupujemy go z napojem, czasami znajdziemy na ulicy, a zdarza się też, że od kogoś dostaniemy.
Dla mnie, jeden kapsel był najważniejszy. "Czy wyjdziesz za mnie?" - raz wyrwałem z tymbarka właśnie. Co prawda nie dałem jej go od razu, ale przydał się.
Takie niby nic, a jak cieszy :)
Takie nic, a cieszy. Zawsze kiedy ja albo któryś ze znajomych otwiera Tymbarka pada pytanie "co masz pod kapslem". Nie zapomnę kiedy koleżanka oblała egzamin, chciała się odstresować, a pod kapslem czaiło się "to dopiero początek". Na szczęście nie okazało się to prawdą. Niemniej żart sytuacyjny.
OdpowiedzUsuńpozdawiam http://merinatta.blog.onet.pl/
Tymbark zawsze trafia w czas. A jak się ma ich więcej to pewien rodzaj flirtu towarzyskiego się tworzy. Może w tym cały urok?
OdpowiedzUsuńCzy mi sięwydaje, czy też nie ma mojego komentarza? ;/
OdpowiedzUsuńJeszcze raz w skrócie: my też zbieramy zakrętki spod tymbarka i 3 razy trafił nam się napis z oświadczynami. Ostatni raz, gdy PPM na niego trafił, to doszedł do wniosoku, że nie ma co dłuzej czekać i po dwóch dniach mi się oświadczył ;]
kapsle z tymbarka są rozbrajające szczególnie wtedy kiedy zgadzają się z prawdą. Kiedyś przed pierwszym wykładem w poniedziałek miałam napis na kapslu: Co Ty tutaj robisz? Od razu mi się buźka uśmiechnęła i zupełnie inaczej zaczął się dzień :)
OdpowiedzUsuńfakt... te kapsle mają coś w sobie ^^
OdpowiedzUsuńdla mnie stanowią nieodłączny element dzieciństwa ^^
~kocica