wtorek, 15 marca 2011

Zalotka

Siedzimy na skypie, bawię się zalotką.

-Jeee…co Ty robisz? Ale ej!

Zaczynam się śmiać

-Ej.. wyciągasz sobie oko? Je, wyciągniesz mi też?! – myśnik sprawdza, na które gorzej widzi i je wskazuje – to, to!

Po raz kolejny: ech mężczyźni! A tydzień temu pytał się co to jest (zalotka).

-A mogę Ci wyciągnąć i wsadzić resztę wnętrzności?

Kochanie, czy Ty nie chciałeś być w przedszkolu lekarzem?


***


Pokaż, jak mnie kochasz?!

-Kocham Cię, sto razy mocniej niż to światło świeci.

-Kocham Cię, sto razy cieplej niż ta herbata jest gorąca.

-Kocham Cię, sto razy bardziej szalenie niż te bąbelki szaleją w wodzie gazowanej jak się ją otworzy.


Edit:

Myślnik po przeczytaniu posta zapytał się:

-A co to jest w końcu ta zalotka?!

-....muszę to napisać.

Chwila ciszy.

-Ale kochasz?

-...

-Ale kochasz?

-Taaaaaak...

No cóż, staram się kochać, MIMO WSZYSTKO...

Mimo zalotki! ;d

5 komentarzy:

  1. A mój D. nie wie co to zalotka, bo sama takowej nie posiadam i nie używam:) jeden problem kobiecy do zrozumienia ma biedak mniej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainspirowana notką sprawdziłam, czy mój wie, co to zalotka. Nie wie. A też widział i miał w rękach. Powtórzę za Tobą Kropko: ech, mężczyźni!
    Dama Kier

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety mój jest dobry w tych damskich bibelotach i doskonale wie, co do czego służy... czasem mnie się pyta o rózne dziwne przyrzady, które nie mam pojęcia jak się nazywaja ani do czego służą:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój chłop woli isc sprawdzic na necie niz pytać mnie bo ja zaraz zrobie mu taki wykład ze woli nie pytac :P

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, ja do 15-ego roku życia też nie wiedziałam, co to jest zalotka :PP

    OdpowiedzUsuń